You are currently viewing Trumpizm
CREATOR: gd-jpeg v1.0 (using IJG JPEG v62), quality = 80

Trumpizm

Czy czteroletnia kadencja Donalda Trumpa to krótkotrwałe zawirowanie w losach świata, czy też rozpoczęła się nowa era? Warto o to pytać, bo wyraźnie zarysowuje się już nowa ideologia, którą historycy ustawią w szeregu z innymi „izmami” jak marksizm, maoizm czy hitleryzm. Mówi się, że cechą wyróżniającą tej ideologii jest transakcjonizm. Myślę, że nie o to chodzi. Transakcyjne podejście jest cechą wszelkiego zarządzania, w tym rządzenia państwami.

Dotychczas definiowano państwa zachodnie poprzez odwołanie się do wartości (value based politics) w odróżnieniu od power based politics. Powiedzmy sobie szczerze, te wartości nie zawsze były nadrzędne. Bywało, że odgrywały rolę listka figowego skrywając czysto imperialne zachowania. Co istotne, polityka toczyła się jednak wedle wspólnie podzielanych przez świat zachodni reguł. Dotrzymuje się umów, mówi się prawdę, granic nie zmienia się siłą, respektuje się wyniki wyborów, sądownictwo jest niezależne, zbrodnie wojenne są zbrodniami itp. Podzielanie tych reguł gry nie zawsze szło w parze z ich konsekwentnym respektowaniem i zaczynało to docierać do opinii publicznej. Powstawało wrażenie, że coś tu nie gra, że trzeba urządzić to jakoś inaczej. Pojawiła się otwartość na nowe rozwiązania. No i znalazły się. Najłatwiej było je zbudować na negatywnych emocjach i na tych grupach społecznych, które świata reguł nie akceptowały.

I to jest kluczowe, te grupy nie tyle były tym regułom przeciwne, co ich nie rozumiały. Albo inaczej, nie rozumiały ich sensu i znaczenia. Nie widziały więc potrzeby samoograniczania się w imię jakiś abstrakcyjnych wartości.

Trumpism jako ideologia, która w całym świecie dała o sobie znać w różnych narodowych odsłonach, skupił swój przekaz na tych przejawach funkcjonowania państwa, które dla tak rozumujących odbiorców były widoczne, bo proste i namacalne. To przede wszystkim kwestia migracji. Następnie to oparte o humanistyczne i naukowe przesłanki zmiany dotyczące ekologii, gender i równouprawnienia.

Najwyraźniej są to tematy zastępcze, swego rodzaju zasłony, za którymi powstaje świat bez reguł i bez wartości. Ta pozbawiona zasad część ideologii trumpizmu nie ma już wyraźnej społecznej legitymacji. Dostrzeżenie tego faktu warto dedykować tym, którzy starają się obronić świat, co tu wiele mówić, demokracji liberalnej.

W tym działaniu kluczowe będzie usunięcie wad dotychczasowego demokratycznego paradygmatu. Za dużo było w tym pozornego udziału ludzi w decyzjach, za dużo wpływów różnych lobby i grup interesów. Za bardzo wreszcie decydowanie o losach świata oddane zostało w ręce coraz bardziej alienującym się partii politycznych. Zaniedbania w usuwaniu tych wad stały się paliwem trumpizmu. Naprawa tych obszarów, jeśli zostanie dobrze zdiagnozowana, może stać się orężem w przywróceniu świata bardziej przewidywalnego, bo opartego o jakieś wartości i reguły. Od tego, czy tak się stanie, zależy kierunek długofalowych zmian. Od tego zależy przyszła stabilność życia na naszej planecie.